czwartek, 27 sierpnia 2015

przyjaciółka od serca

Chodziłyśmy razem do LO. Ona zawsze przyciągała do siebie ludzi, ciągle się śmiała i wszyscy wokół niej. Chyba trochę jej tego zazdrościłam, ja z tych nieśmiałych, małomównych, wycofanych. 
Obserwowałam ją z boku i tak sobie myślałam, że mimo wszystko jesteśmy do siebie bardzo podobne.
Już nie pamiętam co mnie do tego skłoniło ale w pewne wakacje napisałam do niej list i wszystko to opisałam, że wydaje mi się, że jesteśmy bardzo do siebie podobne i byłybyśmy bardzo dobrymi przyjaciółkami.
Od września byłyśmy już super kumpelkami:)
Wiedziałyśmy o sobie wszystko, potrafiłam dzwonić do niej w środku nocy i płakać w słuchawkę a ona mnie pocieszała. Do niej zadzwoniłam jak tylko wyszłam od lekarza i zalana łzami płacząc półsłówkami mówiłam, że to już koniec...Ona szybko załatwiła mi dobrego lekarza, zabieg itp.
Jak jeszcze studiowałyśmy, ja dziennie ona zaocznie bo dorabiała jako opiekunka, widywałyśmy się co kilka dni. Moja uczelnia była 2 przystanki metrem od jej pracy więc spotykałyśmy się na spacery z wózkiem i pogaduchy. Po studiach zaczęłam pracę w rodzinnym mieście, ona została w stolicy i widywałyśmy się rzadziej ale byłyśmy na bieżąco.
 Ja wyszłam za mąż kilka lat później ona.
Rok temu zadzwoniłam w celu umówienia dogodnego spotkania a ona przekazała mi cudowną wiadomość. Dokładnie 2 dni później dostałam smsa, że jej świat runął i prosiła żeby nie dzwonić. Uszanowałam jej wolę bo wiedziałam jak jest wrażliwa i jak to musiała ciężko znosić. Czekałam aż sama się odezwie. Nie odezwała się kilka miesięcy.
Nie było już życzeń na święta, urodziny itp. 
W końcu sama postanowiłam zadzwonić a tu okazało się, że "abonent jest niedostępny", zmieniła numer...
Został mi jedynie przyjazd do jej rodziców (aktualnego adresu zamieszkania jej i męża nie znałam) ale nie chciałam być aż tak nachalna.
Ciężko mi było się z tym pogodzić, że tak wykreśliła mnie ze swojego życia ale co było robić.
I w tym roku dostaje smsem życzenia imieninowe:) Jakież było moje zdziwienie i przeogromna radość, że to od niej.
Mamy się spotkać i pogadać, po roku czasu...
Bardzo się cieszę i trochę boję tego spotkania. Powiedziałam jej, że teraz się mnie nie pozbędzie tak łatwo i przyjeżdżam. Gabrysię zostawię u mamy żeby swobodniej nam się rozmawiało i w drogę...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz