sobota, 8 sierpnia 2015

Karmienie piersią

Od jakiegoś czasu wszyscy piszą o karmieniu piersią
U mnie były to dwie zupełnie różne historie...

Gabrysie rodziłam kilkanaście godzin. Przed porodem czytałam o wszystkim tylko nie o karmieniu piersią. nie wpadło mi do głowy, że mogłabym karmić inaczej, logiczne było, że wszystkie matki karmią piersią i to żaden problem. O jakże się myliłam.

Po porodzie byłam wymęczona totalnie, do tego stopnia, że nie byłam wstanie podnieść córeczki, przystawili mi ja do piersi, mleko popłynęło, wydawałoby się, że będzie ok...niestety okazało się, że córa dużo, chce jeść ale napotkała problem, moje brodawki były płaskie a ona nie potrafiła ich chwycić i dlatego ciągle płakała. Kilka razy udało mi się ją dokarmić ale to po uwagach "życzliwych" koleżanek z sali, które nie mogły już słuchać płaczu a co dopiero pospać w nocy. Dodam, że obie urodziły właśnie 3 dziecko a ja 1 i okazało się, że byłam zupełnie zielona.
Do tego znikąd pomocy, brodawki były już poranione, a położna laktacyjna nacisnęła, zobaczyła mleko i stwierdziła, że jak jest mleko to mam karmić i poszła.
Byłam załamana ale na szczęście bardziej doświadczona kuzynka poratowała mnie i dowiozła szybko ręczny laktator, który uratował mi życie. Z wielkim bólem ale udawało się ściągać mleko i mogłam spokojnie karmić córeczkę. I tak już zostało.

Oczywiście nie obyło się bez problemów, laktator nie wyreguluje produkcji mleka więc po kilku poważnych zapaleniach piersi ( walkę o pokarm zaczynałam od 1 ściągniętej kropli) lekarz zakazał mi karmienia i tym sposobem karmiłam 9 m-cy, swoim mlekiem ale z butelki.

W przypadku synka historia potoczyła się zupełnie inaczej.
Nauczona złymi doświadczeniami zaczęłam od opłacenia położnej, która gwarantowała mi poród w najlepszym szpitalu w okolicy.
Zawzięłam się i powiedziałam, że choćby nie wiem co zrobię wszystko żeby móc karmić piersią. 
Nie chciałam wracać do tego ściągania, mycia, sterylizacji itp.
Po szybkim porodzie od razu wezwałam położna w celu dokładnych instrukcji co i jak mam robić. Opowiedziałam swoja historię i czekałam na fachowe rady.
Położne wołałam praktycznie przy każdym przystawieniu do piersi. Oczywiście brodawki też były płaskie więc problem się powtórzył. Synek urodził się duży, a co za tym idzie miał duży odruch ssania a położna zakazała dawać smoczek przez pierwsze 6 tygodni życia żeby dziecko nie straciło prawidłowego odruchu ssania piersi.
Co było robić, synek praktycznie cały czas był na cycu a ja unosiłam się nad ziemią...

Nie, nie ze szczęścia choć trochę i tak:)
Brodawki znowu zostały pogryzione, poranione i ból karmienia był potworny.
Pocieszałam się tym, że wkrótce się zahartują, problem był jednak taki , że one nie mogły się wygoić bo ja ciągle karmiłam.
Oczywiście mnóstwo osób radziło mi żebym odpuściła bo przecież mogę dawać MM albo znowu ściągać laktatorem.
Ja jednak byłam uparta.
Czekałam i czekałam aż w końcu po 4 m-cach przestałam czuć ból.
Strasznie długo to trwało ale było warto
W międzyczasie oczywiście też miałam 2 zapalenia ale to na początku jak synek miał problemy z ssaniem mleka.
I tak dotrwaliśmy do prawie 14 m-ca z mlekiem matki.
Jestem z siebie dumna, że dałam radę:) choć rozumiem inne matki, które nie mając wyjścia czy też ze zwykłej wygody wola podawać MM, to ich sprawa.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz