środa, 30 grudnia 2015

wyprzedaże

Jak to zwykle bywa koniec świąt wiąże się jednocześnie z początkiem wyprzedaży. Nie ukrywam, że uwielbiam i jestem całkiem niezła w poszukiwaniu świetnych okazji. Niestety (a może to i dobrze) od czasu narodzin dzieci nie mam szans wyskoczyć na wyprawę po galeriach dlatego zostają mi zakupy internetowe. Moja zasada jest prosta. To co strasznie mi się podobało i na czym bardzo mi zależy kupuję już przy pierwszym rzucie w obawie, że później są problemy z rozmiarówką. Reszta czyli to co mi się przyda (kupuję zwykle na wyrost), co jest lub będzie mi wkrótce potrzebne kupuję przy kolejnej obniżce, najczęściej tej ostatniej 70%. Wiąże się to niestety z częstym śledzeniem ofert i polowaniem na ten ostatni rzut przecen, wtedy często rozmiarówka jest już przebrana i niewiele zostaje ale wówczas właśnie można trafić na super ceny. Jeśli jednak połowa moich wyborów jest już niedostępna, nie ma większego problemu. I tak wybieram rozmiary na przyszły sezon więc zawsze mogę poczekać do kolejnym wyprzedaży a co najważniejsze kasa zostaje w portfelu. 
Na wyprzedażach staram się także obkupić w prezenty dzieci znajomych, którym robię upominki na Święta i urodziny, mam ich sporo bo 10 więc jak trafi się jakaś fajna cenowo rzecz, to biorę bo wiem, że zawsze będzie dodatek do prezentu. Może dziecko niekoniecznie ucieszy się z ubranka, z wyjątkiem dziewczynek fanek Krainy Lodu (one uwielbiają wszystko z tym motywem a szczególnie ubrania), do ubranek zawsze dorzucam jakąś zabawkę, najlepiej coś ciekawego kreatywnego (wspominane wcześniej zestawy typu piasek kinetyczny, wodna mata itp.) 
Zaletą zakupów internetowych jest to, że mogę sobie w spokoju (w grę wchodzą jedynie późne godziny wieczorne) przejrzeć strony i wybrać co kupię. Najczęściej większe zakupy mają darmową wysyłkę a przy wyprzedażach o taką minimalną kwotę nie trudno :) Ewentualnie mają darmową dostawę do sklepów stacjonarnych. Bardzo lubię sklepy takie jak np. SMYK gdzie po zalogowaniu można swoje wybory wrzucić do schowka a później tylko sprawdzać czy zmieniły się ceny i wtedy ewentualnie dodawać do koszyka.
Szczerze powiem, że nie wyobrażam sobie teraz tracenia kilku godzin na chodzenie po galeriach, stania w tych przeraźliwie długich kolejkach, przeciskania się w tym tłumie a czasem nawet wyrywania sobie ubrań z rąk. Może sklepy stacjonarne mają większy wybór, zawsze widzisz co kupujesz, czy rozmiarówka jest ok, jaki jest materiał itp. ale na tyle zakupów, które robiłam przez internet jeszcze nigdy się nie nacięłam :)

I tak w home&you kupuję dekoracje na przyszłe święta, w ZARZE poszło zamówienie na wiosnę i jesień (połowa moich typów już była niedostępna), w H&M zamówienie zrobione ale tam uwielbiam zaglądać także osobiście bo często są obniżki a za wysyłkę niestety się płaci. W SMYK-u schowek obserwuję od dłuższego czasu ale chyba wszystko co chciałam już mam, ewentualnie czekam na maila z informacją o ponownym dostępnym rozmiarze interesującego mnie modelu (bardzo fajna opcja). Tam wybieram zwykle odbiór w empiku więc można zamawiać pojedyncze sztuki bo wysyłka nic nas nie kosztuje. Fajne perełki na byłam już w reserved ale tym razem stacjonarnie. Czasem w coccodrillo są ciekawe oferty, polecam świetną jakościowo bieliznę, niestety ceny są bardzo wysokie dlatego trzeba czekać na ostateczną obniżkę. W 5-10-15 dawno już nic nie kupiłam więc chyba i tym razem nie powalą mnie ich promocje, podobnie endo...W C&A są bardzo duże wyprzedaże ale podobnie - ciężko z rozmiarówką, warto jednak upolować tam bieliznę, czasem jakąś kurtkę. Fajne okazje można trafić także na stronach facebooka czy sklepach internetowych jak np. maybe4baby czy La Redoute
Zdecydowanie moim faworytem jest jednak H&M. Tam zamówiłam już 2 przesyłki i zawsze zaglądam osobiście (pełen wypas dla fanek Krainy lodu)
Nie oznacza to jednak, że zrezygnuje z moich wizyt w ulubionych second handach. Z powodu ostatniego świątecznego zabiegania i braku czasu, dawno mnie tam nie było. Może jeszcze w tym tygodniu uda mi się zawitać i coś wyszperać. Przecież żadne, nawet największe wyprzedaże nie mogą się równać z cenami w lumpeksach a o to przecież chodzi:)


poniedziałek, 28 grudnia 2015

Święta, Święta i po Świętach

Święta, święta i po świętach :) Przed nami ponad półtora tygodnia wolnego, przedszkole zamknięte, świetlica nieczynna - uroki mieszkania na wsi ;) Wyzwaniem nie lada będzie teraz tak zorganizowanie atrakcji na te wolne dni żeby nie zwariować. Z pomocą przyszły prezenty świąteczne. Bardzo lubimy prezenty kreatywne i takie też się pojawiły. Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z kreatywną pianką 3D. Do zestawu dołączony był grający mechanizm (po naciśnięciu kotek miauczy) i kilka sztuk foremek kotków. Zwierzaki oblepia się specjalną pianką, dekoruje i składa. Niestety minusem tej atrakcji jest jej jednorazowe użycie. Jak masa wyschnie nie nadaje się już do kolejnej zabawy. Nie znam ceny takiego zestawu ale na pewno sprawię taki komuś bliskiemu w prezencie bo jest bardzo ciekawy.
Kolejnym naszym hitem jest piasek kinetyczny. Zestaw do budowania wszelakich form przy użyciu dodanych foremek, bez problemu jednak można wykorzystać inne domowe foremki (np. do ciastek czy zwykłe klocki). Fajna zabawa do wielokrotnego użycia. W razie najbliższym czasie także zakupię na prezent dla kreatywnego dziecka. 
Już kiedyś chodziło mi to po głowie a teraz też dostaliśmy od Mikołaja. Wodna mata do pisania, świetna sprawa do ćwiczenia rączki dziecka. Do tego fajne efekty kolorów, rysunki samoczynnie znikają po kilku minutach. W dostępnej cenie a bardzo przydatny prezent, u nas dzieciaki wyrywają sobie go z rąk :)
Świetnym pomysłem są też gładkie puzzle do samodzielnego pokolorowania, kolejny kreatywny prezent- taki jakie najbardziej lubimy. Dziecko samo może namalować sobie ulubiony motyw, który później będzie składać, najlepiej robić to flamastrami, kredki są mało widoczne.
Super frajdą dla dzieci są także mazaki do kąpieli, niestety nie zawsze dokładnie się zmywają i po kąpieli czeka nas dokładne szorowanie wanny;)
Te prezenty zajęły dotychczasowe świąteczne wieczory, dziś na tapetę poszły puzzle (na szczęście nie skończone więc mam nadzieję, że zabiorą jeszcze trochę czasu). W międzyczasie oczywiście książki, czytanie, malowanie i ćwiczenie pisania - literki (najlepiej zmywalne do wielokrotnego ćwiczenia), szlaczki, różnego rodzaju zadania.

Planujemy dużo spotkań ze znajomymi (koniecznie z dziećmi) a w razie kryzysu w grę wchodzi także wypad do sali zabaw z kulkami.
Póki pogoda dopisuje z pewnością będziemy wybierać się na place zabaw, do parku (wiążę się to jednak z wyprawą do miasta) czy na zwykłe długie spacery.
Mam nadzieję, że przyjdą mi do głowy jeszcze jakieś fajne pomysły na ciekawe spędzanie czasu (bajki w tv to ostateczność).
W tym tygodniu mamy jeszcze zajęcia plastyczne, na które uczęszcza Gabrysia dlatego wybierzemy się do babci i pewnie tam spędzimy jeden cały dzień.
W planach jest też wypad na lodowisko ale podejrzewam, że na jednej wizycie się nie skończy dlatego muszę zorientować się czy można zakupić jakieś karnety wejściówek (zawsze wyjdzie taniej).
Największe nadzieje wiążę jednak z wizytami przyjaciółek z dziećmi, mamusie wypiłyby w końcu w spokoju kawkę, pogadały sobie od serca a dzieci spragnione swojego towarzystwa wyszalałyby się na maxa.












niedziela, 13 grudnia 2015

pierniczki

Wczoraj postanowiliśmy zająć się produkcja pierników. Święta tuż tuż więc nie ma co czekać. Przepis prosty a efekt przepyszny, właściwie dziś niewiele zostało. Plusem jest to, że pierniczki nie muszą leżakować tylko właściwie od razu można się nimi zajadać. Z tego wniosek, że do Świąt trzeba będzie wznowić produkcję.
Ekipa została przyodziana w stroje ochronne co szczególnie młodszemu pomocnikowi nie przeszkodziło umorusać się w mące. Przy okazji nadarzyła się okazja wypróbować nowe smaki jak smak surowego ciasta...
Gabrysia dzielnie gniotła ciasto, wykrajała kształty a po pieczeniu dekorowała. Na koniec dumna z efektów swojej pracy postanowiła jeszcze wszystko posprzątać. :)


Przepis na pierniczki zaczerpnięty z niezawodnej książki "Moje wypieki" Doroty Świątkowskiej

składniki:

300 g maki pszennej
100 g mąki żytniej
2 duże jajka
130 g cukru pudru
100 g roztopionego masła
100 g płynnego miodu
1 łyżka przyprawy korzennej do piernika
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej

Wszystkie składniki wymieszać i wyrobić ciasto, rozwałkować na grubość min. 4 mm, wykrajać kształty pierniczków. Piec 8-10 minut w temperaturze 180 st. C.
Dowolnie dekorować










wtorek, 8 grudnia 2015

domowa sesja brzuszkowa

Jak tylko widzę kobietę w zaawansowanej ciąży mam ochotę zaproponować jej zrobienie pamiątkowych fotek brzuszka. Nie ma przecież piękniejszej pamiątki niż taki śliczny brzuszek a jak jeszcze ozdobimy go kokardą, oznaczymy imieniem przyszłego Maleństwa czy postawimy na nim malutkie buciki to przecież widok rozczuli każdego. Bardzo podobają mi się także malutkie ubranka na tle takiego brzuszka, przyłożone buciki, sukieneczki itp. Taki widok po prostu rozbraja. 
Ostatnio udało mi się sprawić taka pamiątkę pewnej mamie tuż przed rozwiązaniem. Brzuszek cudowny, piękny, okazały, super do takich zdjęć. Niestety większość ujęć była bardzo intymna, osobista więc nie wypada ich publikować. 
Ogromna radość sprawiło mi pstrykanie tych fotek, wyszukiwanie fajnych ujęć, dodatków. Nie będę zaprzeczać, że na sam koniec byłam mokra od ciągłego kręcenia się, kładzenia, biegania, schylania itp. Ale satysfakcja ogromna. Nie jest to może profesjonalna sesja brzuszkowa ale i tak świetna pamiątka dla przyszłych rodziców a dla mnie wielka przyjemność, że mogłam w tym uczestniczyć.
Marzy mi się jeszcze taka sesja z tatusiem, może jeszcze uda się przed "rozwiązaniem"   :)














czwartek, 3 grudnia 2015

makaron z papryczką chili

Co prawda grudzień już u nas zagościł choć temperatura za oknem wcale tego nie potwierdza. Nie pozostaje nic innego jak tylko się cieszyć. Niedługo jednak święta i każdy marzy o śnieżnej i mroźnej atmosferze. Prędzej czy później doczekamy się tych zimnych dni. Właśnie wtedy idealny będzie ten makaron z ostrym sosem. Idealnie będzie rozgrzewał a właściwie rozpalał. Jedynie dla amatorów ostrych dań.
Przepis ściągnięty od bratowej :) Szybko się robi a to najważniejsze.

składniki:
400-500 g makaronu
3-4 ząbki czosnku
1 łyżka gęstego octu balsamicznego
garść orzechów włoskich (ja uwielbiam więc daję więcej)
1 pęczek świeżej pietruszki
garść listków świeżej bazylii
tuńczyk w oleju
sól i pieprz

parmezan do podania

Makaron gotujemy a w trakcie gotowania rozgrzewamy na patelni oliwę z oliwek, podsmażamy na niej czosnek, papryczkę chili i orzechy. Patelnię odstawiamy z ognia i dodajemy posiekaną pietruszkę, bazylię i tuńczyka (olej można odlać). Mieszamy, doprawiamy solą i pieprzem, opcjonalnie gęstym octem balsamicznym i zajadamy ze smakiem.

Do tego polecam szklankę wody do popicia :)








może nie wygląda jakoś specjalnie smakowicie ale naprawdę jest pyszny:)