niedziela, 18 października 2015

wyprawa na kulki

Od kilku dni tylko pada i pada. Coraz mniej pomysłów na zorganizowanie maluchom ciekawych atrakcji w domu. W ten weekend postanowiłam więc zabrać dzieciaki na dawno nie odwiedzany kulkowy plac zabaw. Czasem zaglądaliśmy tam zimą, Gabrysia organizowała tam swoje urodziny ale poza tym rzadko bywamy w takich miejscach. Jeśli już to właśnie w takie dni jak teraz, kiedy za oknem ciągle mokro, buro i smutno a chciałoby się jednak wyjść gdzieś z domu.
Po za tym byłam ciekawa jak odnajdzie się tam Olek:)
O Gabrysię byłam spokojna, nie ma problemów z nawiązywaniem znajomości i po niedługim czasie znalazła sobie kolegę, z którym wybudowali zamek i ochrzcili się mianem króla i królowej;) Razem bawili się wyśmienicie dlatego z czystym sumieniem skupiłam się na młodszym i z tego powodu on właśnie jest na większości zdjęć.
Czas płynął bardzo szybko, Olek pierwsze 20 minut spędził w samochodzie, z którego za nic nie chciał wyjść (chyba będzie co podpowiedzieć Mikołajowi). Jakoś udało mi się go oderwać i zaprowadzić do basenu z kulkami, jak już zjechał raz ze zjeżdżalni w basem z kulkami to oczywiście później nie było końca. Do tego wszystkiego Gabrysia zaciągnęła go na samą górę konstrukcji placu zabaw (rodzice nie mają tam wejścia więc trochę się obawiałam), rewelacyjnie się tam odnalazł, po czym sam zaczął chodzić po najniższym piętrze, gdzie się dało to się wspiął, przeczołgał, przecisnął, normalnie byłam w szoku. Oczywiście to gdzie jest matka było mu zupełnie obojętne, sam świetnie dawał sobie radę i nikt więcej nie był mu potrzebny do szczęścia. Spróbował poskakać na trampolinie ale nie za bardzo mógł załapać jak to zrobić żeby się od niej odbić i nie upaść więc szybko zrezygnował z tej atrakcji. Trochę pogotował na wielkiej kuchni, przeszedł tor przeszkód, pobiegał, pokrzyczał z radości, wypróbował wszystkie samochody jeździki i ostatecznie wybrał żółte autko, do którego się wsiadało i dreptało w nim nóżkami:)
Jedyną stratą tego popołudnia była zagubiona w kulkach skarpetka Olka, na szczęście tuż przed samym wyjściem:)
No i niestety koszt całej imprezy dla dwójki dzieci wyszedł dość spory...Ceny w weekend są wyższe niż w ciągu tygodnia. Przed nami zapewne więcej takich pochmurnych dni jak dziś więc trzeba może pomyśleć o jakimś karnecie wejściówek, zawsze wyjdzie taniej a po dzisiejszej radości dzieciaków, chętnie jeszcze bym ich zabrała na taki plac zabaw. Byli przeszczęśliwi choć padnięci:)
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz