środa, 2 września 2015

z przedszkola do "zerówki"

Wszystkie mamy przeżywają pierwsze dni swoich pociech w przedszkolu. Każda płacze po wyjściu z przedszkola i nie może doczekać się powrotu swojego małego skarbu do domu.
Ja w tym roku o dziwo spokojnie, bez zbędnych emocji choć jak tak obserwuję te zestresowane mamy to trochę mnie nakręcają ale staram się nie panikować.

Mam wrażenie, że ten spokój jest wypracowany przez poprzednie 3 lata pobytu Gabrysi w przedszkolu. Poszła do niego jako 2,5 latka. Została zapisana na listę rezerwową i byłam przekonana, że będzie to wyglądało tak, że w trakcie roku szkolnego jakieś dziecko będzie chorować, ewentualnie nie zaklimatyzuje się itp. i rodzice wypiszą go a na to miejsce wejdzie Gabrysia. Spokojnie bez jakiegokolwiek stresu czekałam do końca roku bo wtedy zakładałam ewentualne zmiany. Jakież było moje zdziwienie gdy 31 sierpnia dostałam telefon z przedszkola, że zapraszają mnie na zebranie przedszkolaków. Poszłam wierząc, że to tak profilaktycznie a tam okazało się, że Gabrysia jest 2 na liście rezerwowej i 1 września ma stawić się w przedszkolu...Szok. Jak to już, teraz, nieprzygotowana zupełnie, ani rozmów ani wyprawki, zupełnie nic!
Na szczęście okazało się, że wyprawkę kompletują panie a rodzice tylko się składają żeby dzieci miały takie same przybory i by nie było potem zgrzytów kto ma ładniejsze itp. Przynajmniej tu kamień spadł z serca.
Nie zostało nic innego jak zostać szybko przedszkolakiem. Na szczęście w nieszczęściu tata wtedy nie pracował więc na niego spadło odprowadzanie dziecka i to najgorsze - pożegnanie przed salą...Sama bym tego chyba nie przeżyła a on jako facet nie miał wyjścia i musiał być twardy. Był buziak i poleciała do dzieci. Okazało się, że mimo swojego wieku bardzo szybko i doskonale odnalazła się w przedszkolu. Panie chwaliły ją za samodzielność itp. więc byłam spokojna, że da sobie radę a serce rosło z dumy.


I tak minęły 3 lata przedszkolaka. Teraz poszła już do "zerówki" i jestem pewna, że świetnie da sobie radę. Kilkoro nowych dzieci, nowa pani i wreszcie upragniona przez nią nauka a nie tylko zabawa. Ostatnie dni ciągle powtarzała, że ona się chce w końcu uczyć! Super, prawda? Oby jej ten zapał został jak najdłużej. Dziś weszła pewna siebie, od razu pobiegła do koleżanek i nawet nie dostałam buziaka na pożegnanie.
Taka jestem z niej dumna, że jest samodzielna i dojrzała. Obserwując inne dzieciaczki, które chowały się za plecy mamy czy taty, rodzice bezradni, oczy zaszklone...Współczułam im ale jednocześnie utwierdziłam się w przekonaniu jaką świetną decyzją było to wcześniejsze zapisanie jej do przedszkola. Widzę ile wyniosła, jak się rozwinęła, dojrzała.Mama nadzieję, że jak tylko wrócimy to nie będzie mogła doczekać się kiedy znowu pójdzie do tej wymarzonej "zerówki".
Już sama nie mogę doczekać się jak ją odbiorę i dowiem się jak było, z pewnością super:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz