Było popołudnie, słonko fajnie grzało, pomyślałam sobie - sprawię dzieciom radość.
I faktycznie zakotwiczyliśmy się przy fajnej polanie, pochodziliśmy, pobiegaliśmy po lesie,pozbieraliśmy szyszki, pobawiliśmy się w chowanego. Okazało się, że najlepsza zabawa dopiero przed nami...Na sam koniec dzieciaki rozsiadły się na piaszczystej drodze i wtedy dopiero zaczęła się prawdziwa frajda. Sypanie piachem, obsypanie siebie, zakopywanie nóg itp. Najwyraźniej pomyliły im się pory roku a piasek z piaskiem na plaży. Zabawa była przednia, czarne rączki, buzie, ubrania, o butach nie wspomnę. Wracały nieziemsko umorusane ale za to przeszczęśliwe:) Może to jakiś pomysł na przeforsowanie spacerów do lasu;) Wszak nie od dziś wiadomo, że dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe...;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz